Tekst, obrazy i zdjęcia: Mariusz Szmerdt
(Click here for English translation of this text)
Monstrualne, przypominające wężowe cielska korpusy, rozmiary przywodzące na myśl potęgę i ogrom nieboskłonów, masywne szczęki uzbrojone w rzędy ostrych jak brzytwa zębów, czasami skrzydła… W tym momencie twój umysł zapewne przywołuje dobrze znany obraz stworzenia, które czai się gdzieś w prastarych mitach zarówno Wschodu jak i Zachodu.
Słowo “smok” w większości języków europejskich wzięło swój początek od greckiego słowa “draken”, co znaczy “bystrooki”. (Po angielsku “dragon”, po niemiecku “drache”, itd.). Współczesny chiński znak 龍 (pinyin: długi, czyli “smok”), był pierwotnie piktogramem bestii posiadającej ciało węża i rogatą głowę.
Niezależnie czy to w Europie czy Azji, od czasów starożytnych aż do dzisiaj różne interpretacje smoków powstawały na różne okazje. Co jest interesujące to fakt, że pomimo różnic w obrazie przedstawianego smoka (zachodni smok był często łączony ze złem i okrucieństwem, natomiast smok azjatycki kojarzony był z mądrością i dobrocią), niektóre jego funkcje i pełne mocy atrybuty wydają się być bardzo podobne w przedstawieniach tych dwóch tak bardzo różniących się od siebie kultur.
Smok, podobnie jak wąż, jest kojarzony z elementem wody. Smok ziejący ogniem mógł przedstawiać lato. Jest to symbol autorytetu, mocy, Słońca, symbol królów i cesarzy – symbolika jest taka, jak to ma miejsce w przypadku zachodniego wizerunku orła i lwa, które są alegorią mądrości, wiedzy i czujności. W Średniowieczu było czymś codziennym widzieć smoka wplecionego we wzór herbu wykutego na zbroi rycerskiej, lub namalowanego bezpośrednio na tarczy. Na hełmach reprezentował odwagę i ducha walki, smoczy muskularny pozwijany ogon był symbolem siły i energii. Smok ukazany jako zjadający swój własny ogon przedstawiał wieczny ruch, cykliczność i fazy odnowy. Według antycznych chińskich wierzeń smok jest strażnikiem pierwotnych tajemnic, jest jednostką, która łączy Niebo z Ziemią, niewidzialną bestią wędrującą swobodnie pomiędzy wymiarami swoich własnych wyborów. (Aby przeczytać więcej na temat chińskich smoków polecam artykuł “Dziewięć Synów Króla Smoków” na Beyond Calligraphy).
Smoki pojawiają się w wielu mitologiach całego świata, włączając w to mitologię grecką, gdzie podobnie jak gryfy, smoki odgrywają rolę strażników. Nie w innej jednak a to właśnie w ideologii chrześcijańskiej przypisano im negatywne cechy, porównując je do synonimu zła, grzechu, chaosu, pogańskich wierzeń i herezji.
Ten artykuł jednakże nie jest ostatecznie omówieniem mitologii tych mistycznych stworzeń, powstał po to, aby przybliżyć temat w odniesieniu do ostatnio namalowanego przeze mnie tuszem obrazu ukazującego dziewięć smoków.
Przed przystąpieniem do pracy artysta tworzy w głowie pewien obraz tego, co zamierza namalować. Obraz ten jest następnie transferowany z głębi wyobraźni na papier bądź płótno. W tradycyjnym malarstwie europejskim artysta zazwyczaj najpierw tworzy pewnego rodzaju szkic wstępny. Jakkolwiek zarówno papier do kaligrafii, jak również zasady chińskiej i japońskiej sztuki malarstwa tuszem nie pozwalają na takie wygody. Oznacza to, że ukazany w tym artykule obraz został stworzony “w drodze”, bez żadnych poprawek. Malarstwo tuszem jest zdefiniowane poprzez duchowy pęd i metodę “jedno dotknięcie – jedno pociągnięcie pędzla”, jakakolwiek pomyłka oznacza, że cała praca musi być jeszcze raz namalowana od podstaw. Główną koncepcją mojej pracy było przedstawienie pięciu elementów chińskiej filozofii (五大, ごだい, godai), którymi są kolejno: Ziemia (地, ち, chi), Woda (水, すい, sui), Ogień (火, か, ka), Wiatr/Powietrze (風, ふう, fū), i – prawdopodobnie element najtrudniejszy do przedstawienia – Energia (空, くう, kū), który reprezentuje energię twórczą, umiejętność porozumiewania się i kreatywność.
Rozpocząłem malowanie od smoka symbolizującego element Wody. Jego ciało unosi się na falach, woda tryska z ust, w pazurach trzyma perłę.Następnie przeniosłem pędzel na drugiego smoka, którego można zobaczyć na dolnej lewej stronie obrazu. Tego, który spoczywa pewnie na skale, symbolizującej element Ziemii. Powyżej nad skałą włączyłem element Powietrza, reprezentowany przez kotłujące się chmury.
Na górze obrazu dostrzec można smoka z ogniem eksplodującym z jego otwartych ust – czysto definiującego element Ognia. Jego masywne ciało w pewien sposób ulatuje w kocioł chmur i dymu, nie jest zdefiniowane żadnym konturem.
Ostatni z pięciu elementów jest w pewien sposób nałożony na cały obraz. Mam na myśli, iż jest on największy ze wszystkich smoczych istot na zwoju. Chciałem, aby zdominował pozostałe elementy, strzegąc Energię swoim elastycznym jak bat cielskiem, gotowy do skoku i atakujący jednym szybkim uderzeniem, dokładnie tak, jak atakuje żmija swoją ofiarę
Cały obraz powstał zupełnie spontanicznie. Pozwoliłem smokom swobodnie zaistnieć w odległej krainie tajemniczych chmur i obłoków. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie trzeba podkreślać piątego elementu, jako że w pewien sposób namalował się samoczynnie. Cały zwój emanuje ruchem i energią. Elementy są czasami nieuchwytne, jednak pełne głębszego sensu. Jednakże czy moja obserwacja jest prawidłowa, czy nie – pozostawiam to ocenie widza.
Pomimo iż namalowanie tego konkretnie zwoju sprawiło mi ogromną przyjemność, przyznaję, że zdarzyły się dwie sytuacje, które sprawiły, że serce omal nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Malowałem ten zwój na podłodze. W pewnym momencie, przechodząc na drugą stronę pracy ze świeżą porcją tuszu w ręce poślizgnąłem się i straciłem równowagę. Zachwiało mnie i upadłem. Papier cudem się nie rozdarł, pomimo, że wylądowałem łokciem pośrodku jednego ze smoków, a cały tusz rozlał się centymetry od obrazu. Ciśnienie uderzyło mi do głowy. Tej zimy chyba nigdy – poza tym przypadkiem – nie było mi aż tak gorąco.
Drugi przypadek miał miejsce, kiedy mój 2,5 letni syn, który cierpliwie czekał na swój moment zabawy ze “smokiem, którego maluje tata” wbiegł prosto na obraz, a następnie poślizgnął się na papierze i zachwiał. Szczęśliwie obraz był już suchy w tym czasie i nic się nie stało. Smoki życzyły sobie być namalowane.
Kiedy skończyłem malować, zacząłem rozważać dodanie koloru do pracy, ale ostatecznie porzuciłem tę myśl. Tusz do kaligrafii ma tak bogatą skalę szarości, że chyba to nie było specjalnie konieczne. Niemniej jednak użyłem białej farby zwanej “biel tytanowa”, aby podkreślić kręte, serpentynowe tułowia smoków, oraz położyć światło na pewne partie obrazu, którego według mnie brakowało.
Praca nad zwojem nie należała do najprostszych biorąc pod uwagę znaczne rozmiary. Długość całego papieru to 2,5 metra, szerokość 69cm. Trochę czasu zajęło mi wykończenie pracy, w pewnym momencie poczułem się nawet lekko zmęczony, ale ostatecznie obraz ten otworzył moje wewnętrzne oczy i uświadomił mi nieskończone możliwości malarstwa Dalekiego Wschodu. Malując zastosowałem tradycyjne materiały używane w malarstwie sumi-e, takie jak woda, tusz i papier do kaligrafii. Jedynym zachodnim akcentem jest wspomniana wyżej biała farba.
Inspiracją do namalowania zwoju były różnorodne legendy o smokach, zarówno ze Wschodu jak i z Zachodu, oraz niezapomniany obraz chińskiego artysty Poludniowej Dyastii Song (南宋, 1127–1279), Chen Rong (陳容; pinyin: Chén Róng, ca. 1200–1266 C.E.), który to obraz nawiedza mój umysł od momentu, kiedy moje oczy po raz pierwszy ujrzały ten wybitny zwój zatytułowany “9 Smoków”.
Intencją niniejszej pracy jest ukazanie sposobu, w jaki zachodni artysta porusza tradycyjny azjatycki temat – motyw smoka. Jako autor mam nadzieję, że obejrzenie zwoju zadowoli estetyczne potrzeby odbiorców i sprawi przyjemność duchową, choćby na ułamek sekundy.
Wszystkie prawa zastrzeżone Beyond Calligraphy & Mariusz Szmerdt 2012 (c). Powyższy materiał jest ograniczony prawami autorskimi oraz innymi prawami i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
Aby przeczytać inny artykuł Mariusza Szmerdta, kliknij tutaj